Serwis Tele-Sat-Video zaczął działać 1 maja 1993 roku. Założyło go czterech wspólników, którzy telewizory naprawiali od ręki. To właśnie odbiorniki telewizyjne stanowiły ich główną specjalizację. W latach 80. i 90. sprzęt tego typu często się psuł, ale w każdym domu pełnił bardzo ważną funkcję. Przy telewizji spotykała się cała rodzina, telewizory i magnetowidy były obiektami westchnień każdego, począwszy od dzieciaka po seniora. Dlatego, gdy coś się zepsuło, natychmiast posyłano po fachowca. Gdy pan Eugeniusz Kukla dopiero uczył się fachu, doprowadzenie telewizora do stanu używalności trwało niekiedy tygodniami. Choć naprawa była prosta, nieraz trzeba było długo czekać na sprowadzenie jakiegoś kluczowego elementu. Potem naprawy szły już coraz bardziej płynnie. Nasi specjaliści po uruchomieniu własnego serwisu dokonywali masowych napraw z dojazdem do klienta, jak i na miejscu. Oprócz tego zajmowali się sprzedażą anten satelitarnych.

Realia w tamtych czasach również były dynamiczne - na rynku technologii, radiofonii i telewizji działo się sporo. Duże, czarno-białe odbiorniki, jeszcze wówczas bez pilotów, były wypierane przez nowsze modele. Radzieckie Rubiny i Elektrony z tendencją do zapalania, zastępowane były przez sprowadzane z Zachodu Blaupunkty i Sony. Oprócz anten satelitarnych pojawiły się magnetowidy i kasety VHS. Powoli telewizory "z wielkim tyłem" zaczęto upychać w pokojach dziecięcych, a nowsze modele zajmowały honorowe miejsca w salonach. Na rynek wkroczyła telewizja satelitarna, szaleństwo wywołało pojawienie się platform cyfrowych. Tele-Sat-Video wszedł wówczas w kooperatywę z Cyfrowym Polsatem. Naprawy były jednak wciąż najważniejszym obszarem działalności serwisu. W warsztacie można było odbyć praktyki - uczęszczali na nie uczniowie szkół zawodowych i techników elektronicznych, szkół o kierunkach radiowo-telewizyjnych, którzy starali się o tytuły czeladnicze monterów aparatury radiowo-telewizyjnej. W sumie, w czasie tych 30 lat, firma wyuczyła 26 uczniów szkoły zawodowej i 16 uczniów technikum elektronicznego.

Dziś serwis Tele-Sat-Video prowadzi dwóch z czterech zakładających go wspólników. Zarówno pan Eugeniusz Kukla, jak i pan Jacek Szczyrba pałają pasją do swojego fachu, choć naprawa współczesnych urządzeń różni się diametralnie od tych starego typu. Mówią, że naprawiając nowy sprzęt, czują się często jak detektywi. W złożonych i naszpikowanych maleńkimi elementami podzespołach najpierw trzeba znaleźć niedziałającą część, odrzucić liczne hipotezy i zdiagnozować problem. To właśnie zajmuje najwięcej czasu. Kiedyś było inaczej - wystarczył rzut oka na telewizor i usterkę dało się znaleźć od razu. Wszystko było powtarzalne. Dziś każdy model, a nawet pojedynczy egzemplarz, to inna historia. Poza tym konsumenci nie zawsze chcą swój nowiutki telewizor LCD naprawiać, czasem wolą mieć pretekst, żeby kupić nowy. Młodzież nie ogląda telewizji... Dlatego panowie Eugeniusz i Jacek już od dawna naprawiają także inne sprzęty - ekspresy do kawy, wszelaki sprzęt audio, sprzęt biurowy i domowy. Kilkakrotnie i z sukcesem podejmowali się również napraw urządzeń stomatologicznych czy aparatury medycznej. Z radością przyjmują także zlecenia napraw starych, kultowych sprzętów, na przykład gramofonów i magnetowidów. W warsztacie jest jeszcze jedna złota rączka, czyli Łukasz. Firmę wspomaga też syn pana Jacka, Adam, absolwent technikum elektronicznego, a od kilku lat w serwisie pracuje także Iwona Szczyrba, żona pana Jacka. Dla tego zespołu nie ma rzeczy nie do naprawienia!

Zapraszamy do obejrzenia najnowszego odcinka cyklu "Kultowa Pszczyna". Przenieście się z nami w przeszłość, do czasów starych telewizorów, posłuchajcie licznych anegdot z życia serwisanta i przede wszystkim - nie wyrzucajcie, a naprawiajcie szwankujące sprzęty! W końcu jest gdzie.